Trochę dostosować charakter osoby urodzone w Roku Smoka jest elementem tego okresu, który jest z następujących typów: Metal - prowokowania samotność i zmniejsza czułość wewnętrznej; woda - dodaje duchową harmonię i chęć do przeprowadzenia prawidłowego sposobu życia; Nieraz przeznaczenie czyni ich los zmiennym i niepewnym. Nie powoduje to ich frustracji, gdyż potrafią znaleźć właściwe wyjście z każdej sytuacji. Są doskonałymi partnerami w małżeństwie, bardzo opiekuńczy w stosunku do rodziny i dzieci. Ciepli i przyjaźni dla ludzi, umieją się bawić, bywają nawet duszą towarzystwa. Spotkali się w teatrze. Na miłość nie było szans, bo Teresa Lipowska była jeszcze żoną innego mężczyzny. Aleksander Lipowski był urodzonym w Rosji operatorem filmowym; młoda aktorka uległa jego urokowi, ale szybko w małżeństwie zaczęło się psuć. Lipowski nie był wierny i w końcu zostawił żonę dla innej kobiety. Cechy dobrej komunikacji w małżeństwie i rodzinie: nie może opierać się tylko na komunikacji słownej seks małżeński bezwarunkowa akceptacja -> osoba jest kochana, a ewentualnie zachowania są niegrzeczne Partnerzy mówią o sobie a nie o kimś innym. Komunikacja powinna być wrodzona. Uczucie samotności w małżeństwie Witam, jestem nieszczęśliwa i samotna w małżeństwie, nie umiem nazwać uczyć jakie żywię do męża, zawsze jestem sama czuje się jak słomiana wdowa. Mamy synka 7 lat, po ślubie jesteśmy 13 lat,nie mogę liczyć na pomoc rodziców, bardzo boję się że nie poradzę sobie finansowo i zostanę Vay Nhanh Fast Money. Strona główna Świat Mężczyźni samotni oraz nieszczęśliwi w małżeństwie są w starszym wieku bardziej narażeni na fatalne w skutkach udary mózgu niż panowie trwających w udanym związku - wynika z izraelskich badań, o których informuje serwis EurekAlert. Naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie doszli do takich wniosków po przeanalizowaniu danych zebranych wśród ponad 10 tys. urzędników państwowych i pracowników komunalnych płci męskiej, o średniej wieku 49 lat, którzy w 1963 r. brali udział izraelskim badaniu dotyczącym niedokrwiennej choroby serca. Dane na temat losów pacjentów zbierano do 1997 r. Okazało się, że w ciągu kolejnych 34 lat mężczyźni samotni na początku badań byli o 64 proc. bardziej narażeni na zgon z powodu udaru mózgu niż mężczyźni żonaci. Podobne ryzyko zgonu z powodu udaru stwierdzono wśród żonatych panów, którzy nie byli zadowoleni ze swojego małżeństwa i ocenili je jako nieudane. Było ono o 64 proc. wyższe niż w przypadku panów szczęśliwych w małżeństwie. "Jest to ryzyko porównywalne z tym, w obliczu którego stoją mężczyźni chorzy na cukrzycę" - komentuje autor pracy dr Uri Goldbourt i zaznacza, że nie spodziewał się, iż nieszczęśliwe małżeństwo będzie mieć aż tak istotny wpływ na zdrowie. W analizie uwzględniono takie czynniki jak wiek pacjenta w momencie zgonu, status społeczno-ekonomiczny, otyłość, ciśnienie krwi, palenie oraz wielkość rodziny każdego mężczyzny, a także występowanie takich schorzeń, jak cukrzyca i choroba serca. Badania miały jednak pewne ograniczenia - np. brak danych na temat proporcji między udarami nezakończonymi zgonem a udarami fatalnymi w skutkach. Nie wiadomo też, jakim terapiom poddawani byli pacjenci w ciągu 5 lat od zakończenia pierwszej fazy badań. Dlatego niezbędne są dalsze prace nad tym zagadnieniem, które powinny objąć również kobiety, uważają autorzy. Naukowcy zaprezentowali wyniki swoich badań na międzynarodowej konferencji American Stroke Association (Amerykańskiego Stowarzyszenia ds. Udaru Mózgu). JJJPAP - Nauka w Polscekap KRAJ ŚWIAT Szanowny Czytelniku, Zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) informujemy Cię o przetwarzaniu Twoich danych. Administratorem danych jest Fundacja PAP,z siedzibą w Warszawie przy ulicy Bracka 6/8, 00-502 Warszawa. Chodzi o dane, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez Fundację PAP, głównie zapisanych w plikach cookies i innych identyfikatorach internetowych, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych zaufanych partnerów Fundacji PAP. Gromadzone dane są wykorzystywane wyłącznie w celach: • świadczenia usług drogą elektroniczną • wykrywania nadużyć w usługach • pomiarów statystycznych i udoskonalenia usług Podstawą prawną przetwarzania danych jest świadczenie usługi i jej doskonalenie, a także zapewnienie bezpieczeństwa co stanowi prawnie uzasadniony interes administratora Dane mogą być udostępniane na zlecenie administratora danych podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa. Osoba, której dane dotyczą, ma prawo dostępu do danych, sprostowania i usunięcia danych, ograniczenia ich przetwarzania. Osoba może też wycofać zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Wszelkie zgłoszenia dotyczące ochrony danych osobowych prosimy kierować na adres fundacja@ lub pisemnie na adres Fundacja PAP, ul. Bracka 6/8, 00-502 Warszawa z dopiskiem "ochrona danych osobowych" Więcej o zasadach przetwarzania danych osobowych i przysługujących Użytkownikowi prawach znajduje się w Polityce prywatności. Dowiedz się więcej. Wyrażam zgodę Copyright © Fundacja PAP 2022 Samotność w związku lub małżeństwie jest częstym problemem, na który skarżą się zwłaszcza kobiety. Nieraz towarzyszy im myśl: „czuję się samotna i nierozumiana”. Długotrwale utrzymujący się stan osamotnienia może prowadzić do obniżonego nastroju, odbierać satysfakcję z życia i skłaniać do myśli o w związku lub małżeństwie – jak to możliwe?Początki związku zwykle są odbierane jako stan doskonałego szczęścia i spełnienia. Nie widzimy świata poza drugą osobą, zawsze możemy na siebie liczyć, a także rozmawiać ze sobą całymi dniami i nocami. Stan zakochania sprawia, że nie dostrzegamy wad i słabości drugiej osoby. Wydaje się być ideałem, wreszcie odnalezioną drugą połówką. Marzyliśmy przecież o tym, aby znalazł się ktoś, kto zawsze nas zrozumie, wesprze i zaopiekuje się nami w potrzebie. Zapominamy wtedy o tym, co to jest samotność i chcielibyśmy nieustannie znajdować się blisko ukochanej osoby. W swojej wyobraźni kreślimy wizję wspólnego życia pod jednym dachem i założenia rodziny. Jest to sielankowy obraz, niczym z bajki. Niestety z czasem przychodzi czas na zdjęcie różowych okularów i skonfrontowanie się z rzeczywistością. Zaczynamy odkrywać, że obiekt naszych uczuć wcale nie jest ideałem. Ma różne wady czy denerwujące nas przyzwyczajenia. Kiedy znikają motyle w brzuchu, może okazać się, że partner jest nam coraz bardziej obcy. Uświadamiamy sobie, że mamy odmienny sposób postrzegania różnych spraw, inne zainteresowania czy cechy charakteru. Trudno wtedy dostrzec w partnerze bratnią duszę i częściej pojawiają się kłótnie, nieporozumienia i ciche dni. Stopniowo zaczynamy się od siebie odsuwać; zamykać w swoim własnym świecie. Nie rozmawiamy o tym, co nas boli, smuci czy niepokoi. Wychodzimy przecież z założenia, że partner i tak nas nie zrozumie, a być może wyśmieje, zbagatelizuje czy poniży. Myślimy wtedy, że przecież miało być zupełnie inaczej. Winy szukamy w drugiej osobie, która nie jest już taka jak dawniej – czuła, troskliwa, empatyczna, potrafiąca nas wysłuchać i zrozumieć. Wyznanie „czuję się samotna w związku” brzmi jak przyznanie się do życiowej porażki. Kobieta samotna w małżeństwie zaczyna myśleć o rozwodzie. Ma nadzieję, że znajdzie nowego partnera, który da jej to, czego nie potrafi aktualny towarzysz życia. Ten od dłuższego czasu jest typowym współlokatorem, z którym dzieli ją jedynie wspólne mieszkanie i ewentualnie dzieci. Małżeński dialog ogranicza się do krótkim komunikatów, takich jak np. „wynieś śmieci”, „zapłać rachunki” czy „odbierz dzieci z przedszkola”. Samotność w małżeństwie zdaje się być trudniejsza niż bycie singlem. Niby ktoś jest obok, ale czujemy się tak, jakby go nie było. Chcemy się wygadać, wyżalić czy podzielić radością, ale nie ma komu. Partner nie ma ochoty na rozmowę – woli obejrzeć mecz w telewizji, wyjść z kolegami na piwo czy surfować godzinami w internecie. Skąd się bierze poczucie osamotnienia w związku? Samotność w małżeństwie zazwyczaj wynika z braku umiejętności komunikacyjnych pomiędzy kobietą a mężczyzną. Wydaje nam się, że druga strona powinna umieć sama się domyślać, jakie są nasze potrzeby i oczekiwania. Kiedy nie są one zaspokajane, dopatrujemy się złej woli ze strony partnera, a także myślimy, że już nas nie kocha. W rzeczywistości jednak każda osoba jest inna i kieruje się w życiu odmiennymi wartościami niż nasze. Świat partnera może być zupełnie inny niż nasz, a nie zawsze jesteśmy w stanie dobrze go poznać przed zawarciem małżeństwa. Dlatego warto jak najczęściej otwarcie rozmawiać o tym, czego potrzebujemy i co czujemy – co nas złości, boli, cieszy, niepokoi czy smuci. Jak naprawić związek? 11 sposobów na to, by poprawić relacje... „Czuję się samotna”. A może odwrócić perspektywę?Poczucie osamotnienia w związku może brać się również ze zbyt wygórowanych oczekiwań względem partnera. Wydaje nam się, że powinien on wypełniać całą naszą wewnętrzną pustkę i zawsze doskonale zrozumieć – po prostu czytać w naszych myślach. Jest to niestety niemożliwe, a zbyt duże oczekiwania powodują zwykle ogromne rozczarowania. Lepszym rozwiązaniem jest odwrócenie perspektywy. Zamiast zastanawiać się nad wadami i niedoskonałościami partnera, lepiej poszukać powodów, dla których możemy być za niego wdzięczni. Na pewno są takie cechy, które nam w nim zaimponowały i wywołały przed laty stan zakochania. Ideały są jedynie w bajkach, a każdy człowiek posiada zarówno wady i zalety. Pytanie tylko, czy chcemy widzieć szklankę do połowy pełną czy pustą. Samotność w związku może wynikać również z tego, że zbytnio skupiamy się na naszych potrzebach, zapominając całkowicie o tej drugiej osobie. Wydaje się nam, że to partner nas zaniedbuje i nie kocha, ale warto zadać sobie szczere pytanie – co zrobiliśmy w ostatnim czasie, aby okazać mu swoją miłość. Często wystarczą nawet drobne gesty – przygotowanie kolacji przy świecach, przytulenie, drobny upominek czy miłe słowo. Druga strona będzie wtedy bardziej skłonna odwdzięczyć się tym samym. Poczuciu samotności w związku można zapobiegaćPoczuciu osamotnienia można by również w wielu przypadkach zapobiec, gdybyśmy zrezygnowali z własnej upartości. Nic dziwnego, że partner całkowicie na nas zamyka, jeżeli z góry spisaliśmy go na straty. Chowamy w sobie urazę, wypominamy potknięcia z przeszłości, a w rozmowach jesteśmy ironiczni czy złośliwi. Dlatego warto po prostu wybaczyć i dać sobie oraz drugiej osobie jeszcze jedną szansę. Można wtedy zacząć budować bliski związek od nowa – tym razem w sposób znacznie bardziej rozmawiać z partnerem o samotności w związku? Nie jest łatwo powiedzieć partnerowi wprost o tym, że czujemy samotność w związku. Boimy się, że mówiąc to, dolejemy jedynie niepotrzebnie oliwy do ognia. Myślimy, że nas zlekceważy, wyśmieje albo wręcz przeciwnie – poczuje się tym zraniony i pomyśli, że już go nie kochamy. W rzeczywistości jednak taka rozmowa najczęściej jest niezwykle wyzwalająca dla obu stron. Wreszcie mamy okazję, aby porozmawiać o tym, co tak naprawdę czujemy i jakie mamy potrzeby. Aby miało to jednak sens, warto przestrzegać pewnych zasad zdrowej wszystkim unikajmy wszelkiego obwiniania, krytykowania, krzyczenia czy wzbudzania poczucia winy. W takiej sytuacji druga strona nie będzie w stanie przyjąć tego, co chcemy jej przekazać. Lepiej spokojnie wygłosić swoje argumenty i podzielić się wewnętrznymi przeżyciami. Warto również wysłuchać tego, co partner ma do przekazania. Może się okazać, że również cierpi z powodu samotności w związku i chciałby tę sytuację sobie radzić, kiedy dotyka nas samotność w małżeństwie? Istnieją sytuacje, kiedy niemożliwe jest, aby w krótkim czasie przezwyciężyć samotność w związku. Może tak być, kiedy partnera często nie ma w domu – na przykład z powodu nadgodzin w pracy czy dalekich delegacji. Nie sposób również rozwiązać problemu od razu, kiedy w partnerze nie ma gotowości do zmiany, zamyka się w sobie i nie chce rozmawiać. W takich przypadkach wskazana jest odrobina zdrowego egoizmu. Warto spróbować polubić swoją samotność i nauczyć się żyć również bez bliskiej osoby obok. Można na przykład poszukać sobie przyjaciół i znaleźć czas na rozmowy z nimi lub inny sposób spędzania wolnego czasu. Nie zapominajmy o przyjemnościach, takich jak np. czytanie książek, oglądanie filmów, wyjścia na koncert czy długi spacer. Przecież możemy to wszystko robić bez udziału w związku jest także świetną okazją ku temu, aby zadbać o własny rozwój osobisty i zawodowy. Zyskujemy wtedy więcej czasu na to, aby uczyć się języka obcego, zapisać się na zajęcia sportowe, kursy zawodowe czy dodatkowe studia. Każda aktywność będzie lepsza niż użalanie się nad sobą w nieskończoność i oczekiwanie na cud. Dbając o siebie i spotykając się z innymi ludźmi, zmniejszamy ryzyko negatywnych konsekwencji zdrowotnych z powodu osamotnienia i nasze życie staje się po prostu szczęśliwsze. Samotność w związku? Pomyśl o specjalistycznej pomocyWartym rozważenia pomysłem jest także udanie się do psychoterapeuty na terapię par. Może okazać się niezbędne, aby problemom współmałżonków przyjrzał się specjalista. Jego zadaniem jest stworzenie takich warunków, w których partnerzy będą w stanie się przed sobą otworzyć, a także lepiej zrozumieć własne potrzeby, pragnienia, zranienia czy skrywane przez lata pretensje. Psychologa może również zastąpić zaufany przyjaciel, ksiądz czy doradca życia małżeńskiego. Warto się jednak upewnić, że osoba taka będzie kompetentna, bezstronna i empatyczna. Jak dobrze się kłócić?Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Opowiem ci o jednym przypadku: małżeństwo ludzi sukcesu, prowadzą wspólną firmę, podziwiani, bogaci, jeżdżący po świecie. Udany związek z dorosłymi dziećmi. Pełna sielanka. Nagle kobieta trafi a z problemami zdrowotnymi do lekarza... Maria Mazurek: Bywa, że pacjenci są uparcie leczeni na chorobę somatyczną, a nigdy nie dowiedzą się, że choruje ich umysł? prof. Dominika Dudek: Zależy, jak to się potoczy. Opowiem taką historię: na krakowską kardiologię trafiła pacjentka koło pięćdziesiątki, matka trójki dzieci. Niepaląca, niepijąca, z czynników ryzyka tylko otyłość. Miała „przytkaną” tętnicę wieńcową, nic bardzo skomplikowanego, po prostym zabiegu kardiologii interwencyjnej wyszła do domu. Po paru dniach dzwoni do lekarza: że ją boli, że wcale nie jest lepiej, że poprawy nie ma, że boi się, że umrze. No skąd ten ból, skoro zabieg się udał i już nic nie miało prawa boleć? Pacjentka wróciła na kardiologię, a ja przyszłam na konsultację. Gdy dłużej z nią porozmawiałam, okazało się, że kobieta cierpi na bezsenność, budzi się nad ranem i nie może już zasnąć. A po chwili stwierdziła, że jej życie jest nieudane, że jest bezradna, przygnębiona. Chorobę serca potraktowała jak „koniec wszystkiego”; nie widziała dla siebie żadnej perspektywy ani nadziei. Straciła apetyt, motywację do jakiejkolwiek aktywności, nie chciała widzieć przyjaciół ani rodziny, „zapadła się w sobie”. Czuła się skrajnie zmęczona, bez energii, co uważała za sygnał nadchodzącej śmierci. Ale poza depresją miała też problem kardiologiczny? Tak. Bo te „maski depresji”, somatyzacje, często dotyczą tych narządów, z którymi rzeczywiście mamy lub mieliśmy jakiś kłopot. Jednak dolegliwość somatyczna u pacjentki została zlikwidowana, a ból pozostał. U mężczyzn oczywiście te „maski bólowe” też się zdarzają, ale są rzadsze. Za to częstsze u mężczyzn z depresją są zachowania typu acting out. Na czym to polega? Wpadają w furię. Nie mają kontroli nad swoim zachowaniem, stają się impulsywni, agresywni. Nadużywają substancji uzależniających, głównie alkoholu. Mężczyzna w depresji może w ogóle nie okazywać smutku, nie być melancholijny – w związku z tym ludziom z otoczenia ciężko się zorientować, że chłop może cierpieć na depresję. Prędzej pomyślą, że albo pijak, albo psychopata. Co ciekawe, częściej na depresję chorują mężczyźni samotni. A u kobiet jest inaczej? Tak. Samotne kobiety chorują rzadziej niż mężatki. Oczywiście, separacja, rozwód i owdowienie wiążą się z większym ryzykiem wystąpienia depresji u obu płci bez względu na moment, kiedy ta zmiana wystąpi. Ale ogólnie wygląda na to, że małżeństwo jest dla mężczyzny czynnikiem chroniącym przed depresją, a u kobiet jest przeciwnie, nasila ryzyko choroby. Natomiast ta zależność nie występuje w tych (nielicznych) kręgach kulturowych, w których kobiecie przypisuje się większą wartość niż mężczyźnie. Wniosek z tego, że kobiety częściej bywają w małżeństwie samotne i nieszczęśliwe. Tak. Tym bardziej że częściej niż u mężczyzn ich życie sprowadza się tylko do sfery domowej. A najlepiej mieć w życiu kilka filarów, na których możemy się oprzeć – dom, pracę, przyjaciół, pasję i tak dalej. Mówiąc obrazowo: jak coś nam się w życiu prywatnym nie poukłada, to mamy jeszcze pracę, w której się rozwijamy, w której spotykamy się z ludźmi i która sprawia, że mamy codziennie po co wstawać. Psychiatrzy w zasadzie są zgodni: brak pracy zawodowej jest czynnikiem podatności na depresję. Może zostawmy już depresję, bo to nie jedyna choroba, na którą częściej cierpią kobiety. Kobiety częściej mają osobowość typu borderline, osobowość zależną, unikającą, co oczywiście również może wynikać z tych czynników, o których rozmawiałyśmy przed chwilą. Bo jeśli dziewczynka jest otoczona przesadną opieką rodziców, a od nich trafi a wprost pod skrzydła męża, to trudno się dziwić, że zachowuje bierną postawę. Kobiety częściej cierpią też na zaburzenia lękowe, częściej przez nie opuszczają pracę lub w ogóle nie potrafi ą jej podjąć. Z ewolucyjnego punktu widzenia ta dysproporcja jest zrozumiała. Kobiety przeszacowują zagrożenie, mężczyźni go nie doszacowują. Bo mężczyzna miał być na polowaniu odważny, a kobieta, opiekując się dzieckiem, musiała zachować większą ostrożność? Racja. Adaptacyjnie przeszacowanie zagrożenia dawało konserwatywny i bezpieczny wybór w niejasnych sytuacjach, co miało strzec potomstwo przed zagrożeniem. Cokolwiek nowego się działo, kobieta myślała: trzeba się schować do jaskini, bo to może być niebezpieczeństwo. Mężczyzna myślał natomiast: to pewnie nic strasznego, ale trzeba sprawdzić. Dla populacji śmierć samca jest zresztą mniejszym problemem – strata samicy to strata potencjalnego potomstwa. A jak jeden samiec zginie, to jego samicę pięciu innych może zapłodnić. Kobiety rzeczywiście częściej cierpią na zaburzenia lękowe. Jest jednak coś takiego, co nazywam „męskimi lękami”. Właściwie one nie spełniają kryteriów zaburzeń lękowych; precyzyjniej powinno się więc mówić o obszarach lękowych, które są tematem raczej dla psychoterapeuty niż psychiatry. Uważam jednak, że te „męskie lęki” bywają niebezpieczne ze społeczno-politycznego punktu widzenia. Bo widzisz, mężczyźni mają taką nieuświadomioną tendencję, żeby niszczyć „innych”, szukać kozła ofiarnego, budować fanatyzmy. W marszach narodowców chodzą głównie mężczyźni. Lęk przed imigrantami – że oni wszyscy tylko gwałcą, kradną, zagrażają nam – też przecież sieją głównie mężczyźni. Skąd się to bierze? Mężczyźni mają większą skłonność, żeby za takimi zachowaniami ukrywać strach, tchórzostwo, kompleksy. W ogóle często tak bardzo zaprzeczają problemom, że sami przestają je dostrzegać. Lęki egzystencjalne zagłuszają pogonią za sukcesem, za wszelką cenę, po trupach (nie będę przecież tu siedział i filozofował, zamiast tego muszę zostawić po sobie ślad). Lęk o swoją męskość, o porażkę seksualną, o to, że nie będą atrakcyjni dla kobiet, wyrażają agresją właśnie wobec kobiet. Nieakceptowanie swoich homoseksualnych skłonności – homofobią i agresją wobec gejów, którzy przyznają się do swojej orientacji. U mężczyzn występuje też większy lęk przed starością i przed chorobą. Jak w tym powiedzeniu: dla faceta każdy katar jest zagrażającą życiu infekcją, a każdy czyrak to rak. Żeby nie wyszło, że śmiejemy się z mężczyzn. Bardziej współczujemy. Mężczyźni też są ofiarami patriarchalnej kultury. To na tej „głowie rodziny” spoczywa, często jedynie na niej, odpowiedzialność finansowa za bliskich. Nic dziwnego, że w nieuświadomiony sposób mężczyźni boją się, że nie podołają tej roli. Dlatego są bardziej rywalizacyjni, konfrontacyjni i dużo gorzej od kobiet znoszą utratę pracy. Poza tym częściej uciekają w alkohol. Dane mówią na przykład o pięciu procentach uzależnionych mężczyzn i jednym procencie uzależnionych kobiet. Mówię „na przykład”, bo szacunki różnią się między sobą; wszystkie wskazują jednak na znaczną przewagę uzależnionych mężczyzn. Problem zaczyna się już w wieku nastoletnim, to chłopcy sięgają po alkohol wcześniej i częściej się upijają. Choć to kobiety z przyczyn fizjologicznych – chodzi przede wszystkim o słabszą aktywność enzymów metabolizujących alkohol – potrzebują mniej alkoholu, żeby się upić. Kto ma gorzej: uzależniona kobieta czy uzależniony mężczyzna? Uzależniona kobieta. Po pierwsze, z przyczyn biologicznych. U kobiet alkoholizm zazwyczaj współwystępuje z innymi zaburzeniami psychicznymi: depresją (70 proc.), zaburzeniami lękowymi (40 proc.) czy zaburzeniami typu borderline (50 proc.). U kobiet występuje też większa podatność na szkody zdrowotne – mam teraz na myśli „choroby ciała”, somatyczne – związane z nadużywaniem alkoholu. No i odbiór społeczny pijącej kobiety jest inny. Gorszy. Mężczyźni alkoholicy częściej piją towarzysko; jest to społecznie akceptowane, usprawiedliwiane. Kobieta alkoholiczka często pije w ukryciu. Potrafi oszukiwać wszystkich wokół. Opowiem ci o jednym przypadku: małżeństwo ludzi sukcesu, prowadzą wspólną firmę, podziwiani, bogaci, jeżdżący po świecie. Udany związek z dorosłymi dziećmi. Pełna sielanka. Nagle kobieta trafi a z problemami zdrowotnymi do lekarza. Okazuje się, że ma niemal rozpadającą się wątrobę. I przy okazji: że od lat jest uzależniona od alkoholu, upija się niemal co noc w ukryciu. Czyli zaawansowana choroba alkoholowa. On nie ma o tym pojęcia, bo ona w ukrywaniu uzależnienia doszła niemal do perfekcji. Mieszkali w jednym domu, wspólnie pracowali, spali w jednym łóżku! A on nie miał pojęcia. Może był nieuważny? Jak można się nie zorientować, że twój partner czy partnerka wstaje w nocy i się upija? Przecież czujesz zapach alkoholu. Niekoniecznie. Bo może on też wieczorem wypił szklaneczkę whisky albo lampkę wina do kolacji i nie poczuł? Picie wina do kolacji jest elementem stylu życia ludzi dobrze zarabiających, wykształconych. Nawet codziennie. Jeśli pijemy alkohol codziennie, nie powinna nam się zapalić lampka? To jest pytanie o granicę bezpiecznego picia. Ostatnio rozmawialiśmy o tym z przyjaciółmi i wyszło, że wszyscy pijemy jakiś alkohol właściwie codziennie. W tej granicy, o którą pytasz, nie chodzi o to, jak często pijesz, ani nawet nie o to, ile pijesz. To kwestia wyraźnych szkód, które alkohol powoduje. Człowiek uzależniony od alkoholu rezygnuje z ważnych spraw, niszczy je na korzyść tego, co go uzależnia. Mówiąc obrazowo: jeśli pijesz lampkę wina codziennie do kolacji, ale przyjechałaś na spotkanie do przyjaciół samochodem i jesteś w stanie powstrzymać się od picia, to raczej nie grozi ci uzależnienie. Tak samo jeśli jesteś na imprezie, ale wiesz, że następnego dnia wcześnie rano masz coś do zrobienia w pracy, to trochę się napijesz, ale nie zalejesz się w trupa. W uzależnieniu tracisz ważne rzeczy na korzyść zajmowania się tym, co cię uzależnia. Jak w tym powiedzeniu: takie niedobre, a tatuś musi. Pijak pije, bo lubi. Alkoholik pije, bo musi. Wielu alkoholików nienawidzi alkoholu, chciałoby przestać. Powracając do różnic płci… Inne są motywacje sięgania po alkohol. Mężczyzna robi to, bo chce wzmocnić swoje wrażenia towarzyskie i seksualne. Jest takie powiedzenie: dobre piwo jest jak halny, wzmaga popęd seksualny. To oczywiście pułapka, bo choć alkohol zwiększa chęci, to zarazem osłabia wykonanie. Zresztą powikłaniem alkoholizmu u mężczyzn jest zespół Otella, czyli urojenia zazdrości. Mężczyźni piją również, żeby dostosować się do grupy społecznej. Kto nie pije, kabluje. I jak tu się nie napić z chłopakami na budowie? Chcesz być równym kumplem. Kobiety częściej piją, bo nie radzą sobie z emocjami; często mają zaburzenia depresyjne – jeszcze przed uzależnieniem – więc próbują leczyć się alkoholem. To ich sposób na radzenie sobie z samotnością, z konfl iktami w rodzinie, z nieudanym związkiem. Kobiety czasem uzależniają się też, bo mają pijącego partnera. Czasem kobieta pije z facetem, bo myśli, że dzięki temu będzie bardziej go kontrolować. Uważa, że lepiej, żeby napił się z nią niż z kolegami. Albo tłumaczy sobie: jak się z nim napiję, to będzie miał mniej wódki. Czyli, podsumowując wątek alkoholowy: kobiety uciekają w alkohol przed rzeczywistością, a mężczyźni piją, by tę rzeczywistość ubarwić? To duże uogólnienie, ale tak. Coś w tym jest. Fragment pochodzi z książki "Nie tylko mózg". Dołącz do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 23 ] 1 2014-09-01 13:36:36 DeMarkus1975 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-01 Posty: 10 Temat: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny Jestem Marek. Mam 42 lata. Mieszkam w Krakowie. Jestem żonaty od 14 lat. Od, mniej więcej, dwóch - trzech lat w naszym związku pojawił się problem polegający na oddalaniu się od siebie. Obecnie żona twierdzi, że jesteśmy przyjaciółmi, że mnie szanuje, ale nie kocha. Nie chce mojej bliskości. Pewnie można by było to jakoś rozwiązać, gdyby nie jeden, a raczej cztery powody - nasze dzieci w wieku (12, 11, 5 i 3 lata). Żadne z nas nie opuści (nie porzuci) rodziny, oboje chcieliśmy mieć tak dużą rodzinę i potrafiliśmy się nią cieszyć. Żona bardzo chciała kolejne dziecko, bo pierwsi trzej to jesteśmy ludźmi wykształconymi, dobrze zarabiamy, pochodzimy z normalnych (pełnych) rodzin. Jesteśmy oboje bardzo związani z naszymi pociechami. Żona zawsze miała we mnie wsparcie, zrezygnowałem nawet z jednej z funkcji, którą pełniłem, żeby ona mogła wrócić do zawodu po urodzeniu najmłodszego dziecka, wziąłem na siebie dużą część obowiązków domowych znajduję więc żadnych racjonalnych powodów dla których miałaby powód, żeby odsunąć się ode mnie emocjonalnie. A jednak się to setki rozmów, próbowaliśmy i próbujemy utrzymać nasze małżeństwo, do psychologa żona nie chce pójść, bo mówi, że chcę z niej zrobić wariatkę. W międzyczasie zadurza się w żonatym koledze z pracy, pisze mu, że go kocha. Potem płacze, przeprasza, popada w twierdzi, że jej serce jest puste. Zacząłem się zastanawiać, czy nie ma symptomów depresji, często jest bardzo sytuacja trwa już ponad dwa lata. Żona nie tylko nie chce mojej bliskości, ale też nie zajmuje się mną, nie myśli o mnie. Bardzo brakuje mi tej relacji. Sporadycznie (raz na miesiąc, dwa) współżyjemy, co bardziej mi się wydaje jest jakimś sposobem na odreagowanie, niż faktyczną namiętnością. Olbrzymi lodowy mur, który pomiędzy nami wyrósł jest nie do zniesienia. Czuję, że ona mnie porzuciła emocjonalnie, ale jednocześnie jesteśmy skazani na wspólne życie. Czy ktoś z pań lub panów coś takiego przeżył? Jak sobie poradziliście? Czy i po ilu latach coś się zmieniło w relacji na lepsze? 2 Odpowiedź przez zawiedziona1987_ 2014-09-01 19:11:29 zawiedziona1987_ Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-01 Posty: 51 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyznyWitam, może z racji mojego wieku moje zdanie będzie dla Ciebie mniej istotne, ale z perspektywy doświadczeń jakie nabyłam w trakcie trwania 10-letniego - bardzo trudnego związku- , pozwolę sobie zabrać że przede wszystkim nie powinieneś porzucać pomysłu z pójściem do psychologa, ale zrób to sam, skoro żona nie chce. To nie tylko pomoże Ci uporać się z emocjami jakie Tobie towarzyszą, ale także po części pozwoli Ci zrozumieć i zdiagnozować zachowanie żony. Decyzja o rozstaniu a także o pozostaniu w związku to niezwykle poważne kwestie. Nikt nie ma prawa zdecydować za Was, jednak czasami człowiek potrzebuje usłyszeć zupełnie bezstronnych opinii na własny temat by zacząć działać, i to działać racjonalnie. Osoba, która wyzwoli się z ciężaru skrywanych myśli i uczuć jest odświeżona wewnętrznie i znajduje rozwiązania (całkiem proste i bliskie codzienności). Do póki tkwisz w samym środku wydarzeń i koncentrujesz się bezpośrednio na tej sprawie, wszystko Cie przytłacza, nie dopuszczasz do siebie głosu to co masz, czego chcesz, potrzebujesz, co z siebie dałeś, a co jeszcze możesz i chcesz dać... Jakich się pokochaliście, co Was połączyło i czego może brakować żonie, co lubiła, co sprawiało, że była szczęśliwa, kiedy Ty byłeś brzmi to małostkowo, ale tego nam chyba w życiu brakuje- refleksji. 3 Odpowiedź przez żyworódka 2014-09-01 19:29:40 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2014-09-01 19:32:54) żyworódka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-24 Posty: 3,979 Wiek: czas zbioru plonów Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny DeMarkus1975 napisał/a:(...)Nie znajduję więc żadnych racjonalnych powodów dla których miałaby powód, żeby odsunąć się ode mnie emocjonalnie. A jednak się to setki rozmów, próbowaliśmy i próbujemy utrzymać nasze małżeństwo, do psychologa żona nie chce pójść, bo mówi, że chcę z niej zrobić wariatkę. W międzyczasie zadurza się w żonatym koledze z pracy, pisze mu, że go kocha. Potem płacze, przeprasza, popada w twierdzi, że jej serce jest puste. Zacząłem się zastanawiać, czy nie ma symptomów depresji, często jest bardzo przemęczona (...)Chociaż piszesz, że żona dopiero "w międzyczasie zadurza się w żonatym koledze z pracy", to ja byłabym skłonna twierdzić, że jedynym powodem jej zachowania się, jest ten nowy obiekt zakochała się w nim, a potem dopiero zacząłeś schodzić na boczny się, czy czasem nie jest w depresji - pewnie dzieci, a matka nie kocha już taty.......jak tu żyć bez miłości, tak obok siebie, tylko dla kolega też pewnie ma rozmowy między Wami nic nie dają.......Na forum jest dużo podobnych historii, ale prędzej w dziale o ktoś tu zajrzy. "Ludzi poznajemy w momencie, kiedy sytuacja jest dla nich trudna, wtedy pokazują prawdziwą twarz" - przeczytane na forum 4 Odpowiedź przez DeMarkus1975 2014-09-01 21:05:01 DeMarkus1975 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-01 Posty: 10 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny żyworódka napisał/a:Chociaż piszesz, że żona dopiero "w międzyczasie zadurza się w żonatym koledze z pracy", to ja byłabym skłonna twierdzić, że jedynym powodem jej zachowania się, jest ten nowy obiekt zakochała się w nim, a potem dopiero zacząłeś schodzić na boczny się, czy czasem nie jest w depresji - pewnie dzieci, a matka nie kocha już taty.......jak tu żyć bez miłości, tak obok siebie, tylko dla kolega też pewnie ma rozmowy między Wami nic nie dają...... (...)*****************************No tak, ale jak z tym sobie poradzić? Mam wrażenie, że oboje/razem staczamy się w przepaść. Coraz mniej dajemy sobie z tym radę. Każde z nas potrzebuje bliskości, wsparcia, bycia z drugim człowiekiem. Każde z nas spogląda na dzieci i widzi jak są z nami związane. Nie widzimy wyjścia z tej sytuacji!!! Nie ma wspólnych celów, nadziei. Widzę, że ona się stara, ale nie zmusi się do miłości. 5 Odpowiedź przez żyworódka 2014-09-01 21:40:45 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2014-09-01 21:44:51) żyworódka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-24 Posty: 3,979 Wiek: czas zbioru plonów Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny Markus, jeżeli chcesz zacytować czyjąś wypowiedź, to kliknij w okienko "cytuj " znajdujące się z prawej strony tej do Twojej historii, to czy wiesz, na ile rozwinął się ten romans żony z kolegą?Doszło również do zdrady fizycznej?Nadal razem pracują?Nadal utrzymują kontakt poza pracą?Bo w zasadzie tak piszesz, jakby sama zdrada żony, choćby ta emocjonalna nie bardzo Cię obeszła i nadal chcesz, żeby było między Wami jak dawniej, ale ona nie.....bo albo jeszcze jest 'w środku' tej nowej miłości, albo nie widzi już powrotu do nie ma w Tobie złości, wściekłości, buntu, że tak postąpiła?Przepraszała Cię za to?Twój wątek bardziej odpowiada tematycznie do działu więcej zagląda osób z podobnymi przeżyciami, więc prędzej otrzymałbyś odpowiedzi/ niewidzialna ręka poprawiła cytowanie. "Ludzi poznajemy w momencie, kiedy sytuacja jest dla nich trudna, wtedy pokazują prawdziwą twarz" - przeczytane na forum 6 Odpowiedź przez Summerka 2014-09-01 21:48:31 Summerka Gość Netkobiet Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyznyNie mam podobnych doświadczeń, ale też zastanowiło mnie to samo, co może warto starać się jak kiedyś i zacząć adorować żonę na nowo? 7 Odpowiedź przez markoni 2014-09-02 01:25:38 markoni Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-02 Posty: 2 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyznyA może tak dużo czasu poświęciliście dla dzieci że zapomnieliście zupełnie o sobie I jak już przyszedł ten czas na wspólne doznania (nie mam tu na myśli seksu) tylko bliskość drugiej osoby to ty byłeś nie obecny z tond wziął się ten nad tym jak często przez ostatni czas czyli 2,3,4 lata może i więcej spędzaliście czas tylko we dwoje bez dzieci , może tu tkwi problem I nie chodzi mi o to żeby dzieci odstawiać na bok tylko więcej czasu poświęcać dla samych siebie mi tego kiedyś brakowało 8 Odpowiedź przez markoni 2014-09-02 01:28:07 markoni Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-02 Posty: 2 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyznya kolejna sprawa wcale nie musi być to wątek zdrady jeżeli się w to zagłębimy tylko psychologia 9 Odpowiedź przez Lola4305 2014-09-02 02:51:16 Lola4305 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-01 Posty: 5 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyznyNiby co ja tam wiem ale się wypowiem, a co!Po pierwsze ja bym się wybrała na Waszym miejscu na jakieś dłuższe wakacje, jeśli nie sami to z dziećmi. Piszesz że finasowo jest ok. A skoro żona jest zmęczona to mogłoby by pomóc. Lub chociaż jakiś prezent w stylu dzień, dwa w Spa? Najlepiej razem Ale coś mi się wydaje, że problem tkwi w tym facecie. Jesli rozmowy i zabieganie o nia nic nie daje to ja bym ... odpuscila. Oczywiscie na jakis czas, stopniowo. Żeby troche zatesknila za Tobą, żeby tez poczula się troche zazdrosna. Wszystko w granicach rozsadku, z umiarem, delikatnie. Na kobiety to działa. Ona potrzebuje bodźca który przyciągnie ją w Twoją stronę, pokaz jej ze nie jestes tylko ojcem jej dzieci ale tez pociagajacym, ciekawym mezczyzna. Wiadomo, że kolega z pracy ciekawszy, nie mieszka z nim 14 lat, nie zna go na wylot. Dlatego ciagnie ja do nowego ale nie potrafi sobie z tym poradzic, kocha dzieci a z Tobą była tyle czasu i stad wyrzuty, smutek. Może na chwile obecna jej spowszedniales, czesto tak sie dzieje. Moze za malo rzeczy robilsicie tylko i wylacznie razem przez te lata? Mam na mysli randki, kino itp. Wiem, że majac dzieci ciezko znalezc na to czas ale to bardzo wazne. Przynosiles jej kwiaty, mowiles jej komplementy? To strasznie ważne dla kobiety. Może za bardzo weszliscie w role matka, ojciec a za malo w role mąż i żona. 10 Odpowiedź przez DeMarkus1975 2014-09-02 16:22:08 DeMarkus1975 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-01 Posty: 10 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny żyworódka napisał/a:Markus, jeżeli chcesz zacytować czyjąś wypowiedź, to kliknij w okienko "cytuj " znajdujące się z prawej strony tej do Twojej historii, to czy wiesz, na ile rozwinął się ten romans żony z kolegą?Doszło również do zdrady fizycznej?Nadal razem pracują?Nadal utrzymują kontakt poza pracą?Bo w zasadzie tak piszesz, jakby sama zdrada żony, choćby ta emocjonalna nie bardzo Cię obeszła i nadal chcesz, żeby było między Wami jak dawniej, ale ona nie.....bo albo jeszcze jest 'w środku' tej nowej miłości, albo nie widzi już powrotu do nie ma w Tobie złości, wściekłości, buntu, że tak postąpiła?Przepraszała Cię za to?Twój wątek bardziej odpowiada tematycznie do działu więcej zagląda osób z podobnymi przeżyciami, więc prędzej otrzymałbyś odpowiedzi/ niewidzialna ręka poprawiła cytowanie. Jestem zdania, że mój temat pasuje właśnie tutaj. Zdrada (emocjonalna i fizyczna) była i nic jej nie cofnie. Nie rozchodzimy się, więc nie ma mowy o rozstaniu. Oczywiście ja dopuszczam myśl, że żona nadal jest zakochana w innym mężczyźnie, albo po prostu nie znajduje uczuć do mnie. I tyle. Ja staram się znaleźć sposób na funkcjonowanie swoje i mojej rodziny, tym bardziej, że niestety, ale żona jest w tej chwili hamulcem i wszystkie sprawy rodzinne muszę inicjować, a większość sam ciągnę. A przy czwórce dzieci, jest tych spraw jak napisała jedna z osób wyżej, być może zbyt mocno (a zwłaszcza ja) weszliśmy w role rodziców. O żonę zawsze dbałem, natomiast ona jest osobą "z głową w chmurach" i to ja musiałem stąpać mocno po tutaj bardziej porad "jak żyć" niż "jak sobie poradzić ze zdradą, odejściem". 11 Odpowiedź przez renesans 2014-09-02 20:59:00 renesans Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-06-23 Posty: 784 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny Dodam coś od siebie...Jestem żoną która odpłynęła jak to nazwałeś,a właściwie byłą żoną...Nie wiem jak to widział mój M. a nawet jakbym wiedziała nie mam zamiaru czynić mu tu wyrzutów. Miałam powody, których dłużej już nie dało się wyciszyć, kompletnie "ześwirowałam". Odeszłam z domu rok temu, nie pomogły nam próby nawiązania dialogu, jakbyśmy mówili w innych napotykałam mur, jakieś piętrzące się góry które próbowałam obejść a kiedy już widziałam cel znów jakaś bariera oddzielała mnie od chyba wszystkiego, w końcu 20 lat razem to nie byle co ale ile z tego razem było faktycznie wspólne? U mnie M. też odmówił wizyt u psychologa, ja chodzę prawie rok. Nie żałuję i nie czuję się głupia, chora czy wariatka. Wprost przeciwnie widzę, że proces mojego zamykania trwał przez wiele lat małżeństwa i był książkowym przykładem. Mój M. nie ruszył za mną, nie zainteresował się tym co mam w środku więc został... Jest to jego wybór. A najważniejsze! U mnie farsę wspólnego życia przerwały dzieci,które lepiej jak my wiedziały co jest nie tak Wydajesz się odpowiedzialnym facetem, a jednak co popchnęło żonę do stworzenia swoistego trójkąta? Co sprawiło, że ona pozostaje w związku z Tobą? Piszesz o Waszej miłości do dzieci, o tym, że niedawno (bo 3 latka to nie dużo) żona namówiła Cię na kolejne dziecko hmmm?Terapia przez ciążę? Co dała Twojej żonie kolejna ciąża? Pisałeś, że to chęć posiadania córki ale przecież nie było gwarancji...Mnie to TU BRAK??? Dlaczego codzienność jest dla niej tak trudna, że ucieka?Możesz próbować sam, i ona może ale jak ktoś już napisał, świeże spojrzenie z zewnątrz może czynić cuda. Psycholog może Ciebie naprowadzić na dobry trop a potem właściwą drogę. Oby nie było za późno "Nie czekaj na wzajemność, telefon i róże gdy ciebie nie chcą, nie piszcz nie szlochaj najważniejsze przecież że ty kogoś kochasz czy wiesz, że łzy się śmieją kiedy są za duże" Jan Twardowski 12 Odpowiedź przez Secondo1 2014-09-02 23:16:04 Secondo1 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-17 Posty: 1,895 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny DeMarkus1975 napisał/a:Zdrada (emocjonalna i fizyczna) była i nic jej nie cofnie. Nie rozchodzimy się, więc nie ma mowy o rozstaniu. Oczywiście ja dopuszczam myśl, że żona nadal jest zakochana w innym mężczyźnie, albo po prostu nie znajduje uczuć do mnie. I tyle. Ja staram się znaleźć sposób na funkcjonowanie swoje i mojej rodziny, tym bardziej, że niestety, ale żona jest w tej chwili hamulcem i wszystkie sprawy rodzinne muszę inicjować, a większość sam ciągnę. A przy czwórce dzieci, jest tych spraw jak napisała jedna z osób wyżej, być może zbyt mocno (a zwłaszcza ja) weszliśmy w role rodziców. O żonę zawsze dbałem, natomiast ona jest osobą "z głową w chmurach" i to ja musiałem stąpać mocno po tutaj bardziej porad "jak żyć" niż "jak sobie poradzić ze zdradą, odejściem".Szukasz odpowiedzi na pytanie "jak żyć" :- po zdradzie,- z partnerem który wyprowadził swoje uczucia poza żyć po zdradzie - to zalezy od zachowania chce naprawić, jeżeli czuje się winny, jeżeli znosi wszystki zmiany nastrojów zdradzonego, zerwał kontakt z osobą trzecią itd - to jest szansa na wspólne przeciwnym wypadku, pozostaje wegetacja albo decyzja o końcu żyć z osobą która wyprowadziła swoje uczucia poza małżeństwo - ...tu pozostaje jedynie wegetacja lub koniec ma czarodziejskiej metody na zmianę nastawienia żony do jest wiena innej osobie, nie jesteś niańką jej dzieci, bankomatem, złotą rączką w nie zdecydował się pewnie na przejęcie damy z 4 dzieci...Może czekają aż dzieci podrosną i wtedy zdecyduje się na odejście do niego....Jak żyć - na bombie ?Nie wiesz kiedy odpali, nie wiesz które kabelki przeciąć żeby ją rozbroić a nie tego trzeba fachowca, ale żona na to się nie to może wybuch kontrolowany ?Pakujesz żonę i dzwonisz po probklem chyba twki w Twoim się, że rozpadnie się rodzina, boisz się że żona zrobi uświadom sobie, że boisz się tego na co nie masz więc się bać, skoro i tak nic to nie zmieni ?Nie pokazuj zonie tego, że niezależnie co ona zrobi, Ty i tak będziesz potulny, wystrachany i zawsze jej wszystko wybaczysz no bo...przecież mamy 4 dla żony, nie jest to wystarczający argument do tego, żeby skutecznie wybić sobie z glowy romanse, to Ty tego nie zmienić tylko potem dla swoje warunki wspólnego życia i konsekwentnie je myślę tu o seksie, ale o końcu romansu ( jeżeli w pracy - to zmiana pracy), wspólna terapia również jakie będą Twoje działania w przypadku gdy żona nie zgodzi się na realizację planu - i bądź w tym swoje granice, zadbaj o ich w samolocie jest śweitna instrukcja bezpieczeństwa : - najpierw nałóż maskę sobie, potem pomóż zadbaj o siebie, potem będziesz na tyle silny żeby zadbać o dzieci. 13 Odpowiedź przez DeMarkus1975 2014-09-03 09:53:05 DeMarkus1975 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-01 Posty: 10 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny Żona, jak twierdzi, zerwała kontakt z kochankiem (i nie pracują już razem). Nie mam jednak pojęcia co sobie układa w głowie?Czy zatem określenia "partner wyprowadził swoje uczucia poza małżeństwo" i "terapia małżeńska" to nie są wykluczające się kwestie? Czego mogę się spodziewać po takiej terapii? 14 Odpowiedź przez żyworódka 2014-09-03 10:40:16 żyworódka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-24 Posty: 3,979 Wiek: czas zbioru plonów Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny Markus, oczywiście, że Twoja historia również "pasuje" do umieszczenia w tym rozważam ją przez pryzmat zdrady żony, mając również na uwadze fakt, że dział "zdrad" cieszy się większą uwagą forumowiczów - tak wynika z moich obserwacji i myślę, że na ten czas otrzymałbyś więcej forum są redaktorki zajmujące się działem PSYCHOLOGIA, ale jakoś ich nie widzę w Ci link do wątku, myślę, że wart jest przeczytania: tutaj bardziej porad "jak żyć" niż "jak sobie poradzić ze zdradą, odejściem".Moim zdaniem najpierw powinniście 'przerobić' oboje, Ty i żona temat zdrady, a końcowym efektem będzie zastanowienie się/podjęcie decyzji "jak żyć" wyjdzie, tak 'po nitce do kłębka', co było jej przyczyną, czy: nuda małżeńska, próba oderwania się od codziennych trosk i obowiązków (czwórka dzieci), zainteresowanie ze strony innego mężczyzny (podbudowa własnego ego), Twoje zachowania względem żony jak chociażby niedostrzeganie w niej kobiety tylko matki, zbyt mała pomoc w dzieleniu/wykonywaniu obowiązków domowych, a może.....wykazywanie przez Ciebie zainteresowania innymi kobietami.... występuje 'zespół nakładania się' nie chce iść na terapię do psychologa, to spróbuj najpierw zdaniem, też jej potrzebujesz, bo bardzo mało uzewnętrzniasz doznawanych emocji.....jakbyś był zablokowany w przeżywaniu tego co się wydarzyło, traktujesz TO nazwijmy 'urzędniczo'. Podajesz dane i myślisz, że wyjdzie/wydrukuje się gotowa Twoje pytanie odnośnie małżeńskiej nie byłam, ale wiem jak funkcjonują spotkania z pewno pomagają się otworzyć i wyrazić słowami to, co siedzi w nas 'w środku'.Nie zakładaj, że od psychologa dostaniesz 'gotową' receptę, ale pomoże Ci/naprowadzi Cię na zrozumienie Twojego dosyć wnikliwie zobrazował Waszą sytuację, a Renesans zadała kilka pytań, zatem odpowiedz na porad, to rozmawiaj/nawiązuj dialog z każdym rozmówcą, nie ignoruj odpowiedzi, będą również odpowiedziami dla samego SIEBIE, bo nazwiesz to/określisz słowami sytuacje dotąd widziane, ale nie nazwane. "Ludzi poznajemy w momencie, kiedy sytuacja jest dla nich trudna, wtedy pokazują prawdziwą twarz" - przeczytane na forum 15 Odpowiedź przez Secondo1 2014-09-03 11:30:47 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2014-09-03 11:52:50) Secondo1 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-17 Posty: 1,895 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny Czy w przypadku kiedy partner wyprowadził uczucia poza związek terapia małżeńska ma sens ?- ma, o ile obydwoje czują taką potrzebę. Podczas tej terapii można spojrzeć w głąb siebie, zrozumieć swoje potrzeby ale i błędy, zrozumieć potrzeby partnera, nauczyć się komunikacji, otworzyć się na partnera. W tej chwili obydwoje tkwicie w żona marzy o kochanku, tworzy sobie wizje jego wspaniałości a jednocześnie jest świadoma, że nie może z nim być na stałe ? ?co ludzie powiedzą ? przy 4 dzieci, bo dzieci ucierpią. A powodem jest najprawdopodobniej obawa kochanka przed przyjęciem kochanki z takim dobytkiem...- Ty odsuwasz na bok swoje emocje , ból związany ze zdradą żony ? bo przecież ktoś musi być w tej rodzinie odpowiedzialny za dzieci i liczysz na to, że zona kiedyś ?zmądrzeje? i dojdzie to tego samego wniosku i znowu będzie jak co łączy te Wasze oczekiwania jest to, że są to jedynie marzenia zupełnie przeciwstawne, które nie mają szans żeby jedno z Was odrzuciło swoje marzenia na rzecz drugiej może powodem jest to, że marzenia żony są dalej podsycane przez ze nie pracują ?razem? ( w jednym pokoju ? w jednej firmie ? w jednym mieście ?) nie oznacza, że dalej nie mają ze sobą kontaktu, nie planują wspólnej z żoną o jej oczekiwaniach co do wspólnej przyszłości z Tobą, może zaproponuj jej odejście do kochanka, samej bez dzieci ?Po co masz męczyć się przez następnych kilkanaście lat życia, będąc traktowanym jak przedmiot. Kochanek taki wspaniały, to niech idzie do niego. Jeżeli nie chce odejść do kochanka, to prosty przekaz ? oczekuję, że zaczniesz dążyć do tego żebyśmy znów byli małżeństwem, i Twój plan te mówienie o tym, że potrzebuje czasu, że ma chaos w głowie to jedynie wymnówki, po to żeby dalej dryfować poza związek z nie postawisz sprawy jasno, będziesz dalej tkwił w maraźmie razem z dziećmi. Aż w końcu, za parę lat żona powie ? nas już i tak od dawna nie ma, facetem, postaw sprawę jasno i podejmij decyzje o przerwaniu tej wie o zdradzie żony ?Czy poinformowałeś jej rodziców o tym problemie ?To może być kubeł zimnej wody dla żony. Sam fakt, że jesteś zdecydowany ujawnić jej tajemnicę może obudzić ją z transu, zafundować jej terapię wstrząsową od razu, kiedy wykryłeś jej miałeś szansę na jeden, skuteczny strzał, szok który może wybudzić marzyciela. 16 Odpowiedź przez DeMarkus1975 2014-09-22 10:23:25 Ostatnio edytowany przez DeMarkus1975 (2014-09-22 10:25:48) DeMarkus1975 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-01 Posty: 10 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny Sytuacja na dzisiaj jest taka, że mieszkamy razem, a żona (z dużym prawdopodobieństwem) zakończyła relację z "kolegą". Pisząc - zakończyła - mam na myśli relację formalną, czyli spotkania, maile itd. Czy zakończyła ją w swoim sercu - tego nie jakiś czas próbowaliśmy się "zestroić" na nowo, ale bez efektów. Żona twierdzi, że uczucie do mnie już zamknęła i nie potrafi go wskrzesić. Pytała się mnie, czy chcę formalnego rozwodu, czy będziemy żyli tak jak teraz, czyli razem, a jednak osobno. Żona twierdzi, że myślała także o terapii małżeńskiej, ale nie wierzy w jej powodzenie, bo podstawą takiej terapii musi być tutaj dochodzę do sedna sprawy. NIE JESTEM w stanie zrozumieć, a tym bardziej zaakceptować jej postępowania. Dla mnie najważniejsze jest dobro - czwórki naszych dzieci. Do tego dochodzą sprawy życiowo - organizacyjne. Mieliśmy kupić dom, bo obecne mieszkanie jest dla nas za małe, ale żona nie wyraża chęci. Żyjemy niemal jak na walizkach, bo w obecnym mieszkaniu nie wystarcza miejsca na wszystkie graty. Dzieci są jeszcze na tyle małe, że zanim dorosną i się usamodzielnią - to miną lata. Stąd wysnuwam wniosek, że dla niej nasza rodzina nie jest wartością najwyższą i szlag mnie trafia, bo rozumiem, że może mnie już nie kochać, ale dlaczego robi to dzieciom?Nie potrafię sobie z tym poradzić. Problemy osobiste rujnują mi pracę, która jest naszym głównym źródłem przychodów. Czy mam "karać" ją za brak miłości, zrobić rozdzielność majątkową i kazać jej dokładać się do życia w równym stopniu. Przy jej mizernej pensji nie będzie miała z czego, a poza tym to ... mama moich nikim "w realu" nie potrafię podzielić się problemami. Czy nadal starać się namówić żonę na terapię? Proszę panie o jakieś rady ... bo tonę. Mam wrażenie jakbym ciągnął przez życie zepsuty samochód, a moja żona siedzi w środku i jeszcze mocno zaciąga 17 Odpowiedź przez DeMarkus1975 2014-09-24 14:59:14 DeMarkus1975 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-01 Posty: 10 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyznyJak rozumiem cisza oznacza, że sytuacja jest beznadziejna ... dla mnie 18 Odpowiedź przez żyworódka 2014-09-24 15:33:20 żyworódka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-24 Posty: 3,979 Wiek: czas zbioru plonów Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny Witaj co piszesz o zachowaniu się żony, odbieram w ten sposób, że zablokowała się wewnętrznie na WSZYSTKO - Ciebie/męża, dzieci, ogólnie na dom, jako miejsce, w którym po prostu chore!!!'Wyprała się' z wszelkich uczuć do osób, które kiedyś stanowiły treść jej życia. Ba, z odpowiedzialności, przede wszystkim za los Waszych dzieci, dodajmy czwórki małoletnich dzieci. I prawdopodobnie nie ma/nie widzi żadnej alternatywy w chwili obecnej, na stworzenie sobie 'nowego modelu życia', który prawdopodobnie w głowie umyśliła, że W NIM byłaby pewnością ma to związek z tym "kolegą", że NIC z tej ich znajomości konkretnego nie zdaniem, wskazane jest, aby żona zdecydowała się, na podjęcie terapii uczucia do Ciebie, niekoniecznie przekreśla jej podjęcie, bo w sumie chodzi również i o z psychologiem, może pozwolić jej TRZEŹWO spojrzeć na sytuację, którą wytworzyła (opieram się na Twoich wypowiedziach), doprowadzając w rezultacie do rozłamu w Ci rozwód. A na jakich zasadach, czy z orzeczeniem o swojej winie?Co z dziećmi, będzie chciała sprawować nad nimi opiekę, czy też podzielicie się nimi?Jeżeli rozwód bez orzeczenia winy, to pozostając z dziećmi, z pewnością wystąpi o alimenty na siebie, bo jej stopa życiowa się Twoim nastawieniu do niej, mimo zdrady, odtrącenia, prawdopodobnie sam będziesz skłonny jej płacić. Gdzie zamieszka po rozwodzie?To tak na szybko, nasunęły mi się te powyższe z żoną w tym temacie jest konieczna. Musisz z nią porozmawiać o warunkach, jak ona sobie TO takiej rozmowy, nie będzie przecież musiało oznaczać, że chcesz rozwodu, ale musisz poznać jej punkt widzenia. Skoro sama wyszła z taką propozycją, to musi sobie "coś kalkulować".Rozłączność majątkowa....proszę bardzo, jak najbardziej i tak będziesz więcej dokładał do życia, ale będzie to Twój akt "łaski". Przy wspólnocie majątkowej, żona nie docenia, że jesteś jednak głównym żywicielem rodziny. Brak większego finansowego zaplecza, z pewnością da jej się we znaki.....i ciekawa jestem, czy wówczas będzie miała na tyle godności, aby nie sięgać po Twoje. "Ludzi poznajemy w momencie, kiedy sytuacja jest dla nich trudna, wtedy pokazują prawdziwą twarz" - przeczytane na forum 19 Odpowiedź przez netmisiek 2014-09-25 09:47:42 netmisiek Net-facet Nieaktywny Zawód: handlowiec Zarejestrowany: 2014-08-04 Posty: 141 Wiek: 41 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyznyAutorze, Twoja żona ma za sobą romans! Haloooo, czy ktoś mnie słyszy? ROMANS!!! Nie rozumiem zarówno Ciebie jak i osób które do tej pory tu się wypowiadały. Jej "oddalenie się" to po prostu miłość do innego faceta. Być może niespełniona, być może odstawiona dla dobra dzieci. DLA DOBRA DZIECI a nie dla Twojego dobra autorze. Co chcesz ratować w tym związku? Co chcesz rozpalać? Skoro twierdzisz, że rodzina jest dla Ciebie najważniejsza, to trwaj w tym związku i nie licz na nic więcej. Twoja żona jest z Tobą nieszczęśliwa, jej serce płonie dla kogoś innego. Powtórzę to jeszcze raz, ona się POŚWIĘCA dla dobra dzieci! Chcesz żyć jak człowiek, to się rozwiedź. Nie chcesz rozwodu ale brakuje Ci bratniej duszy? To jej sobie poszukaj poza małżeństwem. Obym się mylił, jednak nie widzę w obecnej chwili żadnej szansy dla Ciebie, na odzyskanie miłości żony. 20 Odpowiedź przez DeMarkus1975 2014-09-26 08:22:25 DeMarkus1975 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-01 Posty: 10 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny netmisiek napisał/a:Powtórzę to jeszcze raz, ona się POŚWIĘCA dla dobra dzieci! Chcesz żyć jak człowiek, to się rozwiedź. Nie chcesz rozwodu ale brakuje Ci bratniej duszy? To jej sobie poszukaj poza małżeństwem. Obym się mylił, jednak nie widzę w obecnej chwili żadnej szansy dla Ciebie, na odzyskanie miłości Na 99% masz rację, ... ale ja szukam tego 1% dla siebie i mojej rodziny. 21 Odpowiedź przez NorPol 2014-09-26 09:06:26 NorPol Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-05 Posty: 38 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny DeMarkus1975 napisał/a:Jestem Marek. Mam 42 lata. Mieszkam w Krakowie. Jestem żonaty od 14 lat. Od, mniej więcej, dwóch - trzech lat w naszym związku pojawił się problem polegający na oddalaniu się od siebie. Obecnie żona twierdzi, że jesteśmy przyjaciółmi, że mnie szanuje, ale nie kocha. Nie chce mojej bliskości. Pewnie można by było to jakoś rozwiązać, gdyby nie jeden, a raczej cztery powody - nasze dzieci w wieku (12, 11, 5 i 3 lata). Żadne z nas nie opuści (nie porzuci) rodziny, oboje chcieliśmy mieć tak dużą rodzinę i potrafiliśmy się nią cieszyć. Żona bardzo chciała kolejne dziecko, bo pierwsi trzej to jesteśmy ludźmi wykształconymi, dobrze zarabiamy, pochodzimy z normalnych (pełnych) rodzin. Jesteśmy oboje bardzo związani z naszymi pociechami. Żona zawsze miała we mnie wsparcie, zrezygnowałem nawet z jednej z funkcji, którą pełniłem, żeby ona mogła wrócić do zawodu po urodzeniu najmłodszego dziecka, wziąłem na siebie dużą część obowiązków domowych znajduję więc żadnych racjonalnych powodów dla których miałaby powód, żeby odsunąć się ode mnie emocjonalnie. A jednak się to setki rozmów, próbowaliśmy i próbujemy utrzymać nasze małżeństwo, do psychologa żona nie chce pójść, bo mówi, że chcę z niej zrobić wariatkę. W międzyczasie zadurza się w żonatym koledze z pracy, pisze mu, że go kocha. Potem płacze, przeprasza, popada w twierdzi, że jej serce jest puste. Zacząłem się zastanawiać, czy nie ma symptomów depresji, często jest bardzo sytuacja trwa już ponad dwa lata. Żona nie tylko nie chce mojej bliskości, ale też nie zajmuje się mną, nie myśli o mnie. Bardzo brakuje mi tej relacji. Sporadycznie (raz na miesiąc, dwa) współżyjemy, co bardziej mi się wydaje jest jakimś sposobem na odreagowanie, niż faktyczną namiętnością. Olbrzymi lodowy mur, który pomiędzy nami wyrósł jest nie do zniesienia. Czuję, że ona mnie porzuciła emocjonalnie, ale jednocześnie jesteśmy skazani na wspólne życie. Czy ktoś z pań lub panów coś takiego przeżył? Jak sobie poradziliście? Czy i po ilu latach coś się zmieniło w relacji na lepsze?Godne podziwu poświęcenie dla dzieci ale...marnujesz zycie i osobiście uważam, że nie jest to tego wszystkiego warte. Będziesz żałował. Masz zone, która się przy tobie ustawiła, ma wszystko i jest bardzo wyrachowana wykorzystując twoja miłośc i chęt tworzenia że farsę jaką jest wasze małżeństwo chcesz ciągnąc dla dzieci ale twoje dzieci widza coraz więcej i coraz więcej będą z tego waszego małżeństwa wynosiły. Nauczycie dzieci, że tak wygląda małżeństwo, rodzina i tak będa sobie ja potem układały. Małżenstwo to dwójka kochających się ludzi, dzieci powinny widzieć czułośc rodziców względem siebie, kontakt fizyczny (nie chodzi o seks), przytulanie, całowanie musza wiedzieć że rodzicom na sobie zależy, a nie mieć obraz kolegi i koleżanki. Ludzi bez emocji względem siebie, obojętnych, wdających sie w romanse i cierpiących. Wiem, że to bardzo cięzka decyzja ale uważam, że dla dobra właśnie dzieci i swojego dobra (o tym tez trzeba myśleć) i szczęscia powinniście się rozwieść. Jeżeli tak jak piszesz jesteście kulturalnymi i wykszałconymi ludzmi na poziomie dogadacie się. Możecie ustalic opiekę naprzemienną, mieszkać blisko siebie ale zacząć tworzyć nowe zycie. To jest możliwe i wiem to z własnego doświadczenia. Dzieci w końcu zaakceptują ten fakt i ułożą to sobie. Często robią to szybciej niz dorośli. Nie warto marnować swojego zycia aż tak bardzo. 22 Odpowiedź przez netmisiek 2014-09-26 09:25:04 Ostatnio edytowany przez netmisiek (2014-09-26 09:39:47) netmisiek Net-facet Nieaktywny Zawód: handlowiec Zarejestrowany: 2014-08-04 Posty: 141 Wiek: 41 Odp: Samotność w małżeństwie - widziane oczyma mężczyzny DeMarkusSkończysz jako zgorzkniały, nienawidzący siebie i żony desperat. Najdalej za pięć lat. Przeczytaj to co napisał/a NorPol. Sam bym lepiej tego nie ujął. Chcesz zrobić coś dobrego dla dzieci? Zacznij od zrobienia czegoś dobrego dla siebie. Zakończ ten nieszczęśliwy związek. Przykro mi ale nie da się nikogo na siłę ponownie w sobie rozkochać. A brak czułości i zwykłej bliskości Was zniszczy. Myślę, że powinieneś porozmawiać na ten temat szczerze z żoną. Skoro jesteście ludźmi na poziomie, to się dogadacie. Nie twierdzę, że będzie łatwo. Będzie strasznie bolało, od tego nie uciekniesz, ale innej drogi nie ma. A rodzina pozostanie rodziną. Pamiętaj, że Twoją rodziną są Twoje dzieci, rodzeństwo i rodzice. Może to głupi banał ale życiowo prawdziwy. Żona to nie rodzina.[edit]Poczytaj sobie jak wygląda związek bez miłości i co o takim stanie myśli kobieta. Historia podobna do Twojej, tylko z kobiecej strony: Posty [ 23 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021 Wiele osób wierzy, że małżeństwo jest lekarstwem na samotność. W rzeczywistości wcale przed nią nie chroni – ponad połowa osób czujących się permanentnie samotnie znajduje samotność w małżeństwie. Wiele osób wierzy, że małżeństwo jest lekarstwem na samotność. W rzeczywistości wcale przed nią nie chroni – ponad połowa osób czujących się permanentnie samotnie znajduje samotność w małżeństwie. Samotność w pewien sposób wypacza to, jak widzimy innych ludzi i sprawia, że nie doceniamy naszych relacji. Swoich partnerów postrzegamy jako mniej opiekuńczych i zainteresowanych nami, a także mniej zaangażowanych w budowanie związku niż są w rzeczywistości. Chcąc uchronić się przed emocjonalnym bólem, stajemy się bardzo wrażliwi i wyczuleni na sygnały odrzucenia przez drugą osobę i pewne znaki możemy nawet nadinterpretowywać. To z kolei sprawia, że nastawiamy się jeszcze bardziej obronnie, stajemy się zdystansowani, a przez to odsuwamy partnera bądź też on sam to robi wyczuwając chłód. Kasia gotuje z wigilijne paszteciki Jak walczyć z samotnością w małżeństwie 1. Znajdź źródło samotności – nie obwiniaj domyślnie drugiej osoby. Być może twoja samotność jest spowodowana czymś tkwiącym głębiej. A może to tylko pozornie samotność w małżeństwie, a tak naprawdę ktoś inny zranił twoje uczucia (przyjaciółka, dzieci, rodzice?), a rykoszetem dostaje się partnerowi. 2. Przejmij inicjatywę – jeśli czujesz się samotna w małżeństwie, prawdopodobnie twój partner również. Być może wpadliście w błędne koło, które nie pozwala wam zbliżyć się do siebie na powrót. Zacznij rozmowę na interesujący dla drugiej osoby temat i... po prostu jej słuchaj. Okaż zainteresowanie, troskę, pokaż, że cię to obchodzi. Krok po kroku będziecie coraz bardziej otwarci. 3. Spróbuj postawić się na miejscu partnera – im dłużej jesteśmy w związku, tym silniejszą mamy tendencję do przekonania, że doskonale wiemy, co myśli druga osoba. To dość złudne, dlatego zamiast z góry coś zakładać, po prostu pytaj o to, co myśli, czuje, co go martwi i nie stawiaj się w roli wyroczni. 4. Róbcie coś razem – cokolwiek! Nawet jeśli mąż ogląda telewizję, możesz ten czas z nim dzielić. Zaproponuj wspólny spacer, wspólne gotowanie, wspólne porządkowanie zdjęć. Samotność w małżeństwie wypędza się właśnie w ten sposób – nie zostawiając jej miejsca. 5. Nie oczekuj zbyt wiele – w idealnym świecie mąż jest i najlepszym przyjacielem, i kochankiem, i ojcem naszych dzieci, ale... trudno na 100% spełniać wszystkie te role. Jeśli oczekujesz, że zaspokoi wszystkie twoje emocjonalne potrzeby, możesz czuć się rozczarowana.

samotność mężczyzny w małżeństwie